24,041 dni. Tyle aktualnie ma na koncie królowa Elżbieta II. Najdłużej panujący monarcha na świecie, jedna z najsławniejszych postaci w historii XX wieku, ale również matka, żona i siostra. Pierwszy sezon The Crown opowiada o jej panowaniu w latach 1947-1956 i o wielu kontrowersyjnych wydarzeniach które miały miejsce w tym czasie.
Korona to serial zrobiony z rozmachem – wspaniałe wnętrza, niezwykłe stroje i wzniosła muzyka. Kto jak kto, ale królowa Elżbieta II zasługuje na specjalne traktowanie, dlatego Netflix nie skąpił funduszy na serial (szacuje się, że jest to około 130 milionów dolarów – najdroższy serial w historii tej platformy!). Już w pierwszych minutach, widać, że te pieniądze nie poszły na marne. Dokładnie odwzorowane są wnętrza Pałacu Buckingham, Downing Street czy nawet kenijska sawanna. Lokacje zapierają dech w piersi i pozwalają na chwilę przenieść się do tamtych czasów.
Kolejną rzeczą, która doskonale podkreśla klimat serialu, jest genialna muzyka. Czołówka, skomponowana przez Hansa Zimmera jest tajemnicza i niepokojąca jednak od razu wprowadza nas w odpowiedni nastrój (polecam zresztą chociaż raz ją obejrzeć, bo wygląda naprawdę zjawiskowo). W trakcie oglądania serialu usłyszymy dużo klasycznych utworów, między innymi Requiem Mozarta.
Nad grą aktorską mógłbym się rozpływać godzinami, jednak zdecydowanie lepszą opcją będzie przekonanie się o tym na własnej skórze. Claire Foy i Matt Smith to doskonały duet. Pasują do siebie, mają niezwykłą chemię, która widoczna jest od samego początku i nadają głębie królewskiej parze. Można również usłyszeć od nich niepowtarzalne „posh” akcenty, które są niezwykle przyjemne i prawdziwe. Warto również wspomnieć o Johnie Lithgowie, który gra Winstona Churchilla i Vanessie Kirby grającą Księżniczkę Margaret. Są to wyraziste i zapadające w pamięć postacie, na pewno wiele osób będzie się mogło w nich odnaleźć lub szczerze ich nienawidzić. Tak czy inaczej, silne odczucia zagwarantowane.
To, co mnie najbardziej zdziwiło to to, jak bardzo serial gra na uczuciach. Panująca atmosfera, żywe dialogi i wiele zbliżeń sprawia, że wydarzenia, chodź tak dla nas odległe i nieznane, wywołują niezwykle silne emocje. Raczej niewiele osób dokładnie zna historię Elżbiety II; słyszeliśmy o niej i wiemy, kim jest, jednak nie mamy pojęcia o jej przejściach, drodze do korony i okolicznościach samej koronacji. Wydarzenia, które miały miejsce w tym krótkim okresie, o którym opowiada pierwszy sezon, sprawiły, że przez dobre kilka godzin nie opuszczała mnie gęsia skórka. Dogłębne spojrzenie na rodzinę królewską i dramaty wyższych sfer, nieznane większości polskiego społeczeństwa, jednak moim zdaniem warte odkrycia. Czy to ze względów historyczno-politycznych czy po prostu dla świetnej zabawy.
The Crown nie jest jednak jedynie dramatem opowiadającym o problemach elity i politycznym świecie Zjednoczonego Królestwa. Jest to przede wszystkim historia młodej kobiety (Elżbieta miała jedynie 21 lat, gdy została królową), której zostaje powierzona jedna z najważniejszych ról w jej życiu i która próbuje odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Dostaje ona pod władanie najsilniejsze imperium na świecie i na jej barkach spoczywają decyzje, które mogą ten świat zmieniać. Jest to swojego rodzaju „coming-of-age story”, opowiada o swoistym dorastaniu i dojrzewaniu, przemiana z Elżbiety Aleksandy Marii w Królową Zjednoczonego Królestwa. Razem z nią odkrywamy jej nowe życie, poznajemy tajniki monarchii i obserwujemy, jak młoda królowa próbuje pogodzić to wszystko z życiem rodzinnym. Nie możemy zapomnieć, że królowa jest również matką, żoną i siostrą. Również, ponieważ serial wiele razy podkreśla, że jest ona najpierw królową i głową stanu a dopiero potem „osobą”. Sprawia to, że w jej życiu tworzy się wiele konfliktów, które są trudniejsze niż niektóre sprawy polityczne, ponieważ w grę wchodzą uczucia. Pogodzenie rządzenia krajem z problemami małżeńskimi, walka z cierpieniem i przede wszystkim ważne wybory, często między dobrem królestwa a rodziny. Wszystkie te rzeczy sprawiają, że powoli tworzy się przed nami obraz kobiety silnej i inteligentnej, ale również wrażliwej i zagubionej.
Pierwszy sezon to dopiero wstęp do niezwykłej historii Elżbiety II i zawiłości brytyjskiego systemu politycznego. Całe szczęście, wiemy, że całość opowie o jej życiu, od dnia, w którym została królową aż po dzisiaj. Drugi sezon ma premierę już jutro, dlatego liczę, że dzisiejszy wieczór spędzicie, nadrabiając pierwszy. Naprawdę warto.
Kacper Całka